Pierwszą gwiazdą Malty i jej odsłony muzycznej (wiadomo - to bardziej festiwal sztuki i teatru) został Kraftwerk. Niemiecki prekursor muzyki elektronicznej (no hej, który ze znanych twórców tego gatunku w swoich wywiadach nie zaznaczył swojej inspiracji Kraftwerkiem?) z pewnością przyciągnie pewną grupę słuchaczy do Poznania, ale czy będzie to sukces na miarę Portishead czy Faith No More z lat poprzednich? Wątpię.
Co nie zmienia faktu, że props dla organizatorów za kolejną głośną nazwę.
Tymczasem, rzućcie okiem na show. Nie ma co, otoczka urywa jajca.
Cz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz