poniedziałek, 24 grudnia 2012

Festiwalowe rapsy w Polsce 2012

Gdy tylko dostałem propozycję od Headlinera na opisanie hip-hopowych festiwali tego roku w Polsce, wiedziałem że nie mogę odmówić. Nie tylko dlatego, że propozycja wypłynęła z głównego biura portalu Headliner mieszczącego się w sąsiednim pokoju, ale przede wszystkim ze względu na słuszność projektu i mega zajawkę drzemiącą w autorach bloga.

Ja jako radykalny, hermetyczny słuchacz rapu niesamowicie zdziwiłem się propozycją jaką otrzymałem od redaktorów jedynego, prawdziwego i najlepszego bloga o imprezach muzycznych. Nie dlatego, że jestem leszczem i nie mam pojęcia o niczym. Raczej dlatego, że target Headlinera jest nieco inny. Rapu tu bardzo mało. A co do bycia leszczem…

Wiadomo, że nie byłem na wszystkich festiwalach, które postaram się poniżej opisać. Wiadomo również, że nawet jakbym był na wszystkich to nie zdołałbym zaobserwować wszystkiego co było interesujące. Niemniej jednak czytuje relacje kumpli z branży - mam kolegów, którzy mają kolegów, którzy znają chłopaka swojej siostry, który był np. na Hip-Hop Kempie. Cokolwiek, zapraszam do lektury.

1. Hip-Hop Kemp

O magii polsko-czeskiego festiwalu zapewne czytaliście już wszędzie gdzie się dało. Na pewno każda rapowa głowa ma w planach odwiedzenie Hradec Kralove, aby przeżyć z tysiącami innych osób emocje, które będą zapamiętane do końca życia. I ja też mam takie plany!

W 2012 roku odbyła się 11. edycja festiwalu. Line-up prezentował się znakomicie. Osoby jarające się zagranicznym rapem znalazły na pewno przynajmniej jeden koncert, na którym machali łapami jak pojebani. Ja stojący gdzieś pomiędzy, również czytając festiwalowych artystów, długo nie mogłem podnieść szczęki z podłogi. Z jednej strony kozacy z kraju nad Wisłą – Bonson, Diox, Łona, Małpa, ekipa Ubrania-Nagrania-Styl, Sokół ze starą, Tabasko oraz VNM; Z drugiej rapsy zagraniczne – Danny Brown, Dilated Peoples, Dope D.O.D., Elzhi, Foreign Beggars, Macklamore, Madlib, czy też Marsimoto. Najwięcej namieszał nie kto inny jak Macklamore. Pochwalę się, że znam tego zawodnika już od jakichś dobrych 4-5 lat. Pamiętam jego pojedyncze tracki i nigdy w sumie bym nie przypuszczał, że zdobędzie taki fejm. No, ale wiadoma, świadomy progress, flow terminator i ten świetny irlandzki akcent. Przecież na „Irish Celebration” był ogień. Może nie był to Bumbershoot 2011, ale atmosferę i niesamowitą moc ze sceny dało się odczuć.

Podobnie sprawa wygląda z DOPE D.O.D. Znałem ich po jednej epce – przeokropnie mrocznej, na przebrzydłych, elektronicznych bitach. Hype na holenderską ekipę w 2012 roku był leciutko wyczuwalny. Po HHK rzesza ich fanów zwiększyła się zapewne dwukrotnie. What happened?!



Co do polskich akcentów na Kempie to było standardowo. Melanż opór, dobre rapsy, czasem słabe (pozdro Tabasko). Na szczególną uwagę zasługuje soundsystem Alkopoligamii. Rodzinna atmosfera - Mateusz Natali musiał się trochę napić przed koncertami, bo nie był już taki spięty, VNM na standardowej bombie, Theodor dający klasycznie chujowy freestyle, ALE! PRZECIEŻ TO BYŁ NAJLEPSZY POLSKI KONCERT!



Z reszty… na Dioxa i Tabasko oczywiście nikt nie poszedł. Bonson po nagraniu albumu z Matkiem nie wie co się dzieje - jeszcze rok temu wysyłał demówki do Joy Town, a teraz jest jednym z głównych polskich artystów na Hip-Hop Kempie. Dla mnie super materiał, który na żywo brzmi jeszcze lepiej niż w głośnikach. Na seks, coś tam blanta…



Reszty nie chce mi się opisywać. Wszyscy na swoim wysokim poziomie. Ogólnie rzecz biorąc Hip-Hop Kemp w tym roku pod względem zagranicznego, jak i polskiego line-upu był przekozacki. I niedościgniony.

2. Rap All Night vol. 5 Festival Reda

Nigdy nie myślałem, że MHHF w Giżycku zostanie wyparty przez jakiś inny festiwal. W 2012 roku w Giżycku było wyjątkowo słabo. Za to Popkiller urządził sobie świetne urodziny w nadmorskiej Redzie. Rap All Night vol. 5 był zapowiadany jako urodziny Popkillera - i to jakie urodziny! Zajarałem się praktycznie każdym wykonawcą… no może oprócz Fokusa. Ale nie ważne. Kto nie chciałby zobaczyć w ten sam dzień takich kotów jak: Małpa, Tetris, Vixen, Bonson i Huczu? A następnego dnia na lekkim kacu znowu przyjechać do Redy i skakać pod sceną przy kawałkach Trzeciego Wymiaru, Dioxa, VNMa, Wudoe, Rovera, czy też Solara i Białasa? Mistrzowski skład zebrany na jednej scenie w fajnym miejscu. Nie wiedzieć czemu frekwencja słaba…



3. Street Art Festival Gdańsk

Trójmiasto mocno w tym roku stało jeżeli chodzi o imprezy rapowe. Po festiwalu w Redzie przypomniały mi się juwentalia AWFiS, które w całości poświęcone były muzyce stricte hip-hopowej. Była bitwa freestyle'owa, na której pojawili się najlepsi. Ale to tylko rozgrzewka. W ciągu dwóch dni trwania festiwalu na scenie pojawiła się cała śmietanka. Od Eldoki po Rasmentalism. O ile tymi „mainstreamowymi” bym się nie jarał, tak Rasmentalism i Dwa Zera to koncertowy rozpierdol. Potwierdzone info.

Eldo kozak na koncertach, jak zawsze. Całkiem inny koleś niż w wywiadach. Aha, no i nie jedzie na wolno jak kop robo. OJEJ, co mi się przypomniało! Przecież Sokół się ze sceny zjebał!



4. Festiwal Gdańsk Dźwiga Muzę
Mój hejt na Giżycko trwać będzie zapewne do ostatniego zdania tego artykułu (?). Kolejnym dowodem na tegoroczny trójmiejski rozpierdoł był gdański Festiwal Gdańsk Dźwiga Muzę. Polskich dobrych wykonawców było tutaj mało, jednak goście z zagranicy to klasyka i najwyższa półka. Dilated Peoples oraz Nneka to marki znane na całym świecie. Evidence i jego slow flow, a do tego DJ Babu?! Albo taka Nneka? Druga Lauryn Hill! Przecież to co ona robi… a z resztą…



To smutne, jednak wiem, że większość osób nie przyszło na kozackie koncerty reprezentantów LA, czy też Nneki. Co drugi gimbus przyszedł, żeby usłyszeć Policemana od ekipy Jamal albo zobaczyć jak na ich oczach reaktywuje się Sistars. W sumie Sistars zawsze spoko.



5. Mazury Hip-Hop Festiwal Giżycko

Miałem nie lada problem w tym momencie. TOP5 to TOP5, a MHHF słaby, jak nigdy. Konkurentów Giżycko miało dwóch – Festiwal w Nysie oraz Broken Ball w Iławie. Gdybym jarał się ulicznym nurtem to na pewno Nysa byłaby w TOP5. Gdybym jarał się paździerzami z Paktofoniki i Buką pewnie wtedy Broken Ball byłby w TOP5. No, ale jaram się Proceentem, Tetrisem, DGE, Wudoe, Sokołem no i chętnie przeszedłbym się na Hemp Gru.

Czemu zatem tak nisko stawiam ten festiwal? Ano dlatego, że w poprzednich latach mieliśmy 100 razy lepszy line-up. Poza tym, na 10. edycji był nawet zagraniczny gość – M.O.P. Dlaczego organizatorzy nie postanowili utrzymać poziomu i na tegorocznej edycji zdecydowanie postawili na ilość, a nie jakość. Grubsą, Buka, Pokahontaz, Tabasko? Pffffffff

--

To by było na tyle. Zaraz za moim TOP5 plasuje się festiwal w Nysie oraz iławski Broken Ball. Patrząc na to zestawienie jestem pod mega wrażeniem ilości dobrych (!) imprez rapowych w Polsce. Serio jest tego dużo i co najważniejsze organizatorzy przestali zamykać się tylko na polskich raperów. Oczywiście dorównać Hip-Hop Kempie raczej żaden z festiwali nie da rady, aczkolwiek dlaczego nie próbować?

Korzystając z okazji chciałbym złożyć wszystkim otwartym muzycznie głowom najserdeczniejsze życzenia. Płyty możecie kraść z Empiku, ale bezpieczniej jest po prostu zajebać z internetu. Natomiast na koncerty polecam chodzić. Sam w tym roku zjebałem kilka spraw z tym związanych. Liczę, że w 2013 roku będzie lepiej, dużo lepiej. Pozdro!

Czekam na przelew od Headlinera.

W ŻYCIU TROCHĘ ZAROBIŁEM, GDZIE TO HUUUUUUURWA POSZŁO?


MPE z 13-200 joł #zbyszekzbogdańca

1 komentarz:

MPE pisze...

OJEJ zapomniałem o Hip Hop Arenie i przypale z Slaughterhouse! :(((