Świat obiegła informacja, że bożyszcz gimnazjalistek przybędzie do Polski - łódzka Atlas Arena - 25 marzec. Nie jara mnie ta informacja, ale ... kurwa dlaczego tyle hejtu?
Ludzie, którzy rzucają frazesami, jaki to Bieber jest słaby, cienki i asłuchalny niech spojrzą na to z innej strony - Jackson i Timberlake też byli kiedyś dziećmi/młokosami i też byli hejtowani. Jeden to Król, drugi to przyszły Król popu. Without doubt.
Wiadomo 'bejbe, bejbe uuuuuh' i inne 'przeboje' Kanadyjczyka to nie moja bajka. Rozumiem jednak, dlaczego dzieciaki się jarają - każdy miał swojego muzycznego Biebera w młodości. Mówicie sobie teraz w myślach, że nie? To przestańcie, bo kłamiecie. Przypomnę Wam tylko parę nazw: N'Sync, Backstreet Boys, Britney Spears, Scatman John.
A kto z Was przesłuchał najnowszej płyty młokosa - Believe? Ja też nie dałem rady w całości, ale widać progres, widać rozwój i widać, że stara się pójść w dobrą stronę. Współpraca z Drake i takim the Weeknd wyszłaby mu naprawdę na dobre.
Nie podoba się koncert Biebera? Skończcie pierdolić i po prostu nie idźcie.
A, na supporcie będzie autorka najfajniejszego teenage popu ostatnich lat (a dziewczyna rocznik '85 i do 'teen' się już raczej nie zalicza) - Carly Rae Jepsen. Call me maybe?
Macie, przesłuchajcie ten kawałek - arcydzieło to nie jest, ale bardzo porządny track.
Cz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz