środa, 27 marca 2013

Line-up legendy - Glastonbury 2013

Tak, dziś jest ten dzień - ogłoszona została lwia i najważniejsza część line-upu Glastonbury. Festiwalu legendy, instytucji, trendsettera muzycznego. I co? I się kurwa rozczarowałem. Pomijając fakt, że nie mam 1000 funtów na bilet (uda mi się kiedyś, wierzę), to naprawdę plakat, zwłaszcza headlinerzy, daje ciała.

Może zacznę od pozytywów. The Rolling Stones headlinerem pomimo wielu dementowanych plotek. Co jeszcze można by polecić? Nasa, The Weeknd, Daughter. To tak na szybkości po 3 rzutach okiem na cały line-up. Reszta albo jest już w Polsce ogłoszona, albo prędzej czy później będzie, albo po prostu artystyczny ziew.

Cały plakat można podsumować: bardzo słaba Pyramid Stage, całkiem niezła Other Stage. Ale to za mało jak na Glastonbury. Chyba Coachella ma negatywny wpływ na pionierów światowych festiwali muzycznych.

Negatywy? Headlinerzy. Arctic Monkeys jeszcze ok (tutaj macie cały wywód dlaczego # hejterzy), ale Mumford and Sons? Litości.

Sami rzućcie okiem i oceńcie.


Not enough.

Cz.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Przypadkowo trafiłem na Państwa stronę i wydaje mi się, że warto czasem sprawdzić pewne informacje. Bilet na Glastonbury nie kosztuje 1000 funtów, tylko w przeliczeniu na naszą walutę ok. 1100 zł.
Pozdrawiam i życzę wielu festiwalowych wrażeń:)

headliner pisze...

Dzięki bardzo za zwrócenie uwagi i zdaję sobie sprawę z tego, że ciężko wyczuć ironię w napisanym wpisie. :) W poście chodziło mi o to, że bilety są po prostu nie na moją kieszeń - już parę razy orientowałem się w przybliżonych kosztach. Moje, na razie, niespełnione marzenie.

Pozdrawiam serdecznie,
Cz.

Anonimowy pisze...

Jeśli ironia i chodziło po prostu ogólnie o wysokie koszty, to ok. Po prostu chciałem zwrócić uwagę, że Glastonbury nie jest o wiele droższe (albo w takiej samej cenie) jak inne festiwale w Europie, np. Roskilde, Werchter, itp. Nasz Opener z polem kosztuje już 550 zł. A procentowy wzrost cen u nas jest na dużo wyższym poziomie, niż w krajach tzw. rozwiniętych, więc jaka cena karnetu będzie za trzy lata...? Tak jak mówił Mikołaj Ziółkowski na antenie radiowej trójki, zespoły które do nas przyjeżdżają (a jak piszesz znaczna ich część z listy Glastonbury już była albo będzie w Polsce) biorą tyle samo za występ w Polsce co w innych krajach, a nie pytają najpierw jaka jest u nas średnia krajowa. Dlatego nie zdziwię się, że za pewnie czas ceny będą zbliżone do brytyjskich, belgijskich, czy duńskich festiwali.
Pozdrawiam

headliner pisze...

Podpisuję się rękami i nogami pod tym co napisałeś. Też mnie to nie dziwi i nie hejtuje faktu wyższych cen karnetów i biletów na Open'era. Jeśli chodzi o zagraniczne festiwale - w koszta trzeba doliczyć jeszcze bilety lotnicze i wyżycie całego festiwalu. I tutaj wg mnie zaczynają się znaczące schody.

Także trzeba naprawić ekonomiczną sytuację Polaków, by w pełni się cieszyć kolejnymi edycjami Opka - ceny w górę to i zarobki w górę. Ale niestety rzeczywistość jest jaka jest i trzeba zaciskać pasa.

Mam nadzieję, że będziesz często wpadał na bloga. :)

Cz.